Jeszcze raz Pedro

24 listopada 2023 § Dodaj komentarz

Piękne.

/zdjęcie – Pedro Luis Raota/

Filozofia Ernesta Sidły w obiektywie

8 listopada 2023 § Dodaj komentarz

/zdjęcie – Pedro Luis Raota/

Powiedział Singer

31 października 2023 § Dodaj komentarz

Skoro seks jest dla dwojga, a nawet dla jednego człowieka, to dlaczego poezja musi być dla wielu?

Isaac Bashevis Singer, Namiętności

/fotografia – Louis Monier/

Adam Bahdaj i mistrz z Argentyny

26 października 2023 § Dodaj komentarz

Do przerwy 0:1 to z całą pewnością najważniejsza książka mojego dzieciństwa i – bez hiperbolizowania, zapewniam – prawdopodobnie jedna z ważniejszych w życiu; czytałem tę powieść lekko licząc dziesięć razy, nigdy na siłę, zawsze z wypiekami na twarzy, za każdym razem w towarzystwie rozedrganych emocji.

Gdyby przyszło dziś wznawiać dzieło Bahdaja i jeśli ktoś zapytałby mnie o zdanie, to, sądzę, poniższa fotografia bez wątpliwości powinna się znaleźć na okładce czy innej obwolucie, inaczej nie może być, no nie, po prostu.

A, inna sprawa, autor zdjęcia to klasa światowa i bez wahania stawiam tę tezę, a raczej pod nią się podpisuję.

/zdjęcie – Pedro Luis Raota/

Smugi i cienie. Ernest Sidło o szczęściu

25 października 2023 § Dodaj komentarz

Pani mnie pyta, czy jestem szczęśliwy, czy byłem lub będę, Ernest Sidło ponad miarę zacietrzewiony, tak to przynajmniej wygląda z zewnątrz, z mojej strony, patrzę na nich z niejakiej perspektywy, gestykuluje, nieledwie cedzi słowa, coś jakby syczy, między wargami te słowa przepuszcza i, jak się wydaje, ma świadomość, że one nigdy już nie powrócą, raz wypuszczone, wycedzone i to się nawet trochę gryzie, zgrzyta nieco, ta gestykulacja versus tamta niechęć zauważalna w słowach; co najwyżej bywam, bywałem, droga pani, to były doprawdy mgnienia, usiłowałem wprawdzie, tutaj niczego zarzucić sobie nie mogę, usiłowałem zachować w duszy te powidoki eudajmonistyczne, że pozwolę sobie, acz nie bez niejakiego uprzedzenia, otóż że tak pozwolę sobie pogrzeszyć elokwencją, usiłowałem więc, lecz bez sukcesu, podobnie jak bez triumfu próbowałem zachować na ustach i na języku smak pocałunków mej pierwszej miłości, być może nawet miłości jedynej, dziś mniemam z wielkim prawdopodobieństwem, że aż o pewność się ocierającym, dziś więc sądzę wręcz, że miłości jedynej; rozumie zatem pani, że jeśli nawet szczęśliwy bywałem, to teraz niewiele mogę o tym powiedzieć, niewiele pamiętam, niczego uczynić nie potrafię, by wskrzesić tamte doznania, wskrzesić je czy odtworzyć, jeśli woli pani, bym w ten sposób to ujął; zresztą, pani wybaczy, że tak się gubię, plączę, w tej chwili zresztą nie wiem już w ogóle, czy byłem wówczas szczęśliwy, czy owo szczęście – wciąż rozumiane jako mgnienie, proszę mieć to na uwadze – tamtym mirażom z pozycji obecnej jedynie przypisuję, i widzi pani, znów coś tu nie pasuje, mgnienie naniesione na miraż, błędy w definicjach, niemniej logika to ostatnia rzecz, którą gotów byłbym do tych zagadnień przyłożyć, ostatnie słowa brzmią jakby łagodniej, jakby je trochę oszlifowano, wygładzono, Ernest Sidło pociera dłonią policzek, no cóż, proszę pani, może i tego szczęścia zaznałem, może go odrobinę liznąłem, lecz, dalibóg, czym jest, nie wiem, nie pamiętam, zwłaszcza wówczas nie wiem, gdy pani pyta, ale teraz już lepiej, już mi trochę lżej na sercu, chociaż nadal nic tutaj się nie zgadza.

/zdjęcie – Pedro Luis Raota/

Cisza aż grzmi

20 października 2023 § Dodaj komentarz

Edward Hopper, Excursion into Philosophy, 1959

Środa z twarzą Avy Gardner

18 października 2023 § Dodaj komentarz

Sklejka jesienna

11 października 2023 § Dodaj komentarz

Jesień się wita naprawdę, dywanem liści pożółkłych, zbrązowiałych, jesień się wita, rozgaszcza, gdzie te mimozy, Panie Czesławie, przygruntowe przymrozki, bywało, dwadzieścia dwa stopnie o dwunastej trzydzieści; otóż i poniedziałek, trudno o lepszą jesień, poniedziałek uczciwie pracuje na swoją reputację, jesień w aureoli podniosłego zmierzchu, jako i wtorek, środa, literacki splendor i tak dalej.

Jesienią łatwiej napotkać dawne miłości, zapach miasta, z którego chciałoby się wyjechać i jednocześnie powrócić, głębi zażyć, oto i dawne miłości, zaprzeszłe i nabrzmiałe teraz, raz jeszcze powrócić, wspomnieć, tymczasem jesień, rozpościerająca ramiona w chłodnym geście, nie geście, deprywacja, tymczasem dawne miłości jak żywe, jak wczoraj, nie dość, że dawne, to jeszcze miłości, miłości tym bardziej i zwłaszcza.

Tymczasem jesień, lat mamy po sześćdziesiąt pięć – daj Boże każdemu, jak powiedziałby Ernest Sidło po czwartej szklance wódki, on zawsze pije szklankami, daj Boże każdemu aż tyle, niejeden by nie udźwignął – tymczasem jesień, masz twarz Ksantypy, masz twarz Weroniki Lake; nie jesteś już tym samym chłopcem, którego poznałam czterdzieści pięć lat temu, jakże prosiłam, byś się zmienił, mówi Ksantypa, dobrze, że jesteś, Weronika odgarnia loki, jesień, jesteś.

/zdjęcie – Olga Karlovac/

Wolniewicz o Wittgensteinie

10 października 2023 § Dodaj komentarz

Jako człowiek był osobowością niezbyt wysokiej próby, niezrównoważoną i autocentryczną. Ale w tym niezrównoważonym autocentryku zapalił się raz błysk geniuszu i tak powstał jego słynny „Traktat” – jedyne naprawdę wielkie dzieło filozoficzne, jakie wydał wiek XX. A potem ten błysk zgasł i tak powstała „nowa filozofia Wittgensteina” (…) Ta jego nowa filozofia to płód poroniony.

Bogusław Wolniewicz o Ludwiku Wittgensteinie

/grafika — Michał Strachowski/

Półka i belka

5 października 2023 § Dodaj komentarz