Nowego rozdania nie będzie
4 stycznia 2022 § Dodaj komentarz
Deszcz jest zawsze i wszędzie taki sam, powiedziała, nie dziś i nie wczoraj, nie w styczniu.
Styczeń, deszcze nieomal jesienne; styczeń, coś się kończy, nic się nie zaczyna. Otóż, tak, tak to wygląda, smutne okna, deszcze, powolne strugi; otóż – tak to wygląda, świat w styczniu, świat, który zaczyna się i kończy na pani, tak myślę, myślę tak w deszczowym uniesieniu, niesiony deszczem, w tym styczniu, którego, choć u zarania ledwie, którego już przecież nie ma, deszcz, drżą szyby i dłonie, drży serce, koniec się migocze.
Marcowe migdały
15 marca 2021 § Dodaj komentarz
Zdjęcie, rzecz prosta, najpewniej nijak ma się do tytułu notki. Ale: skoro rzecz prosta, to skąd owo najpewniej?
Tak czy owak – z czapy.
Marzec, słońce, częściej deszcz; migdały.
/zdjęcie: Jeanloup Sieff/
Łza
19 lutego 2020 § Dodaj komentarz
Spadł deszcz, kolejny, spodziewany, kolejny deszcz tej wilgotnej zimy, która, na dobrą sprawę, nie nastąpiła jeszcze, a już przekształciła się nieledwie w przedwiośnie. Krople spływały po szybie dostojnie, rzekłbym nawet – łagodnie; winiarnia Pod Fałszywym Imieniem o tej porze niespecjalnie tętniła życiem, no cóż, prawdę mówiąc, poza nami i obsługą nie było nikogo.
– Wczoraj przeszył mnie niewiarygodny smutek; jak wiesz, chyba mówiłam tobie kiedyś, niezwykle rzadko wracam do lektury tych samych książek, w zasadzie nie wracam nigdy – mówiła E. nie patrząc na mnie; jej wzrok błądził gdzieś wokół kieliszka, niemalże pustego w tej chwili, na szkle wyraźnie odcisnęły się ślady jej różowej szminki. – Wtopiłam się wieczorem w Panią Bovary i gdzieś tak na stronie sto osiemnastej, tak, na pewno na sto osiemnastej, otóż uświadomiłam sobie wówczas, że to ostatni raz w moim życiu, kiedy czytam sto osiemnastą stronę Pani Bovary, ostatni raz w moim życiu, kiedy palcami i wzrokiem ślizgam się po tej stronicy.
Padało; chciałem powiedzieć, że czas się nigdy nie kończy, ale milczałem, po policzku E. spłynęła mała, błyszcząca w ciemniejącym już wnętrzu winiarni Pod Fałszywym Imieniem łza.
Padało i to było chyba dobre, na tyle dobre, na ile dobry może być smutek.